Wracać czy nie wracać

Autor
Agata Pazdyka
Opublikowano
09.07.2021
Podoba Ci się artykuł? Podziel się nim:

Gdy podejmowałam się napisania artykułu o pracy po urlopie macierzyńskim, miałam kilka pomysłów w głowie i dużo „idealnych” rad. Gdy termin oddania mojej twórczości zbliżał się nieubłaganie, entuzjazm malał. Nie dlatego, że nie mam wiedzy czy czasu by go napisać, a dlatego że raporty i artykuły, które czytałam by się przygotować do jego napisania nie napawały mnie optymizmem, a chciałam by właśnie taki ten artykuł był.

Jak wynika z badan, większość z nas chce powrócić do pracy po urlopie macierzyńskim. 94% matek chce wrócić do aktywności zawodowej lecz robi to tylko POŁOWA Polek. To bardzo mała skala. Dlaczego tak jest?

Praca a macierzyństwo

Z raportu „Fundacji Rodzic w Mieście” wynika, że większość matek aktywnych zawodowo przed porodem, doświadczyło różnych przeszkód związanych z pogodzeniem pracy z wychowaniem dziecka. 

Raport, jako jeden z głównych czynników zniechęcających kobiety do powrotu po urlopie, wskazuje postawę pracodawców którzy nie patrzą na kobiety wracające do pracy pod kontem jej doświadczenia zawodowego czy kompetencji, a przez pryzmat macierzyństwa. Obawiają się ciągłej nieobecności przez choroby dziecka, braku możliwości nadgodzin. Sama doświadczyłam nieobiektywnego podejścia przyszłego pracodawcy do mojej osoby. Na urlopie macierzyńskim szukałam pracy w nowej firmie, otrzymałam telefon od Pana, który chciał się umówić na spotkanie rekrutacyjne, rozmawiamy pięknie, ładnie jednak gdy podbiega do mnie moja córka tym samym przeszkadzając w rozmowie Pan pyta o dziecko. Tłumaczę, że owszem jestem w tej chwili z dzieckiem jednak zaraz kończy mi się urlop, po którym chcę wrócić do pracy. Wtedy Pan mówi, że jednak dziękuję za rozmowę i spotkanie, ale on szuka kogoś dyspozycyjnego. Zniechęciło mnie to i to bardzo.  Na szczęście chęć powrotu do pracy i kontakt w niej z osobami starszymi niż 1 rok była silniejsza. Pracę znalazłam!

Czyja wina?

Pytanie czy tylko pracodawca jest tu winien czy trochę same sobie nie wystawiamy etykietki pracownika o specjalnym traktowaniu?

Ja osobiście spotykałam w mojej karierze zawodowej (pracowałam wiele lat w dziale HR) kobiety, które wracały z urlopu macierzyńskiego i były pracownikami idealnymi – nie traciły czasu. Rzetelnie i sprawnie wykonywały swoje obowiązki aby skończyć swoją pracę o czasie by nie wyrabiać nadgodzin.

Spotkałam i takie, które trochę wykorzystywały fakt iż są młodymi matkami i np. mimo faktu nie karmienia piersią o którym informowały swoich kolegów z działu podczas imprezy integracyjnej, wychodziły codziennie godzinę wcześniej przez niemal rok ponieważ posiadały zaświadczenie od lekarza.

Często kobiety wracające po urodzeniu dziecka na wstępie informują przełożonego że nie będą wyjeżdżać służbowo ani nie będą zostawać po godzinach mimo że wcześniej sporadycznie ich praca tego wymagała. Zrozumiałym jest że nagminne wyjazdy i nadgodziny mogą być nie do pogodzenia z wychowywaniem dziecka ale wydaje mi się że zawsze można znaleźć kompromis i być może znalezienie opieki do dziecka będzie dużo łatwiejsze niż nam się wydaje, a my nie zniechęcimy do siebie przełożonego oraz innych członków zespołu.

Jestem w stanie zrozumieć osoby które nie mają dzieci i przez taką postawę będą musiały wykonać wyjazd służbowy za nas, że mógł ich ten fakt demotywować i że ich przełożony w przyszłości będzie miał opory przed zatrudnieniem młodej mamy.

Idealne rozwiązanie?

Ważnym aspektem, który pomógłby kobietom wrócić do pracy ze spokojniejszą głową, jest możliwość pracy zdalnej oraz elastyczny czas pracy. W sytuacji choroby dziecka umożliwiłoby to rodzicom podział opieki bez konieczność brania zwolnienia lekarskiego, na który wbrew pozorom kobiety chodzą niechętnie nie chcąc być źle odebrane przez pracodawcę.

W raporcie, Polska jest na szarym końcu krajów Europy, w których dostępne są oferty pracy na mniejszy etat niż cały. W popularnych portalach z ogłoszeniami o pracę można napotkać garstkę takich ofert (stanowiska biurowe, nie sprzedażowe). Może to dobry czas by zaczęło zmieniać się podejście firm do mniejszych etatów by móc zatrudniać dobrych specjalistów, nie koniecznie takich co chcą pracować po 8h. To by ułatwiło kobietom powroty. Na pewno chętniej podejmowałyby się pracy na pół etatu by pogodzić pracę zawodową z pracą w domu.

Aby kobiety chętniej wracały do pracy nie tylko pracodawca musi odrobić lekcję. Zmiana potrzebna jest również w podejściu państwa. Ciągły brak dostępności żłobków w okolicy domu oraz brak znacznej dopłaty do prywatnych placówek lub niań nadal jest podawany jako jeden z głównych powodów pozostania matek w domach. Jak pokazują statystyki programy socjalne nie przekonują polek do rodzenia dzieci, a wręcz ciągle spada przyrost naturalny w naszym kraju.

Na koniec zadam to pytanie, które nurtuje wiele i wielu z nas😊: CZY DA SIĘ POGODZIĆ PRACĘ ZAWODOWĄ Z PRACĄ W DOMU? Będzie ciężko, ale warto. Im dłużej kobieta nie jest aktywna zawodowo, tym trudniej jest jej znaleźć pracę a co za tym idzie wiąże się to z niższymi zarobkami.

Ja wracałam za każdym razem do pracy po roku (mam 3 dzieci) i za każdym razem było ciężko – po trzecim nawet bardzo ciężko, ale nie żałuję.

Wiem że gdybym podjęła inną decyzję stała bym w miejscu i nie rozwijała się… POLECAM😊