Czego mi będzie brakować po pierwszym września?

Autor
Karolina Andrian
Opublikowano
26.08.2020
Podoba Ci się artykuł? Podziel się nim:

Już za chwilę 1-szy września, a wraz z nim pierwszy od wielu miesięcy dzwonek na lekcję w szkołach. MEN podał, że dzieci normalnie wrócą do szkół i rozpoczną zajęcia w reżimie sanitarnym. Jednocześnie zapowiedziano, że jeśli sytuacja epidemiologiczna się pogorszy, wówczas dyrekcja szkoły może podjąć decyzję o przejściu na nauczanie w modelu hybrydowym czy nawet zdalnym (czyli powrót do szkoły online, jaką mieliśmy w czasach lockdown…).

Firmy natomiast nie wracają do pracy w trybie, jaki panował zanim pojawił się COVID-19. Jedną z przyczyn jest fakt, że warunki epidemiologiczne wciąż na to nie pozwalają. Druga przyczyna to trudność w ściągnięciu pracowników z powrotem do biura. I choć coraz częściej słychać lamentowanie, że zespoły nie działają efektywnie, kreatywność spada i efekty pracy pozostawiają wiele do życzenia, wygląda na to, że model hybrydowy pracy pozostanie z nami na dłużej, a może nawet na zawsze.

Osobiście lubię pracę z domu. Jest jednak jeden warunek – moja niepełnosprawna córka Ola musi mieć zajęcia w szkole. Szkoła online w jej przypadku nie działa, a praca z nią nie zdaje egzaminu. Jeszcze bardziej pasuje mi model pracy hybrydowej. Kiedy chcę się skupić zostaję w domu, jeśli mam problem z mobilizacją i odczuwam zniechęcenie, wracam szybciutko do biura napajać się energią innych. W Femmeritum mamy od września dwa umówione dni, kiedy wszyscy przychodzą do biura – poniedziałek i środę – pozostałe dni każdy organizuje sobie w wygodnym dla siebie trybie.

Powrót do normalnej, tradycyjnej szkoły oraz „normalnej pracy” napawa mnie radością i smutkiem jednocześnie. Postanowiłam przyjrzeć się bliżej tym moim obiekcjom.

Czego będzie mi brakowało, co podobało mi się najbardziej w lockdownie?

Poranki bez pośpiechu

Na każdym prawie warsztacie wychowawczym jaki prowadzimy w Femmeritum zawsze pojawia się temat porannego pośpiechu i wyjścia do szkoły, przedszkola i pracy. Chyba żaden rodzic nie lubi takich poranków. Szybko wstawaj, szybko jedź śniadanie, szybko się pakuj i ubieraj, szybko bo się spóźnimy. Tak… tego nie będzie mi brakowało na pewno. Co możemy zrobić, aby tego uniknąć – niestety nie ma innej recepty jak wcześniejsze wstawanie i przygotowanie wszystkiego co się da dzień wcześniej.

Elastyczność czasu pracy

Covid chyba miał jeden pozytywny skutek – zagwarantował nam pracę zdalną.  Oczywiście dotyczy to osób, które mają to szczęście i wykonują pracę, która da się wykonać z domu – a takich osób jest w Polsce tylko 6,4% wszystkich pracujących. Z tych osób, które mogą pracować zdalnie, taką możliwość miało w marcu 2020 roku już 76% pracowników umysłowych (rok wcześniej – tylko 41%).

Wszyscy musieliśmy przejść przyśpieszony kurs obsługi narzędzi do spotkań online, pracy zdalnej i innych pomocnych w tym aplikacji. Nie trzeba było negocjować z szefem pozwolenia ani „wyszarpywać” kolejnych dni na pracę z domu. Nie trzeba było się tłumaczyć, ani udowadniać dlaczego łatwiej jest tobie pracować w domu. Menadżerowie też musieli szybko nauczyć się akceptacji dla tego systemu pracy.

Co robić aby zachować elastyczność czasu pracy? Trzymać swoją efektywność i motywację – cały czas musimy nad tym pracować, bo praca zdalna rządzi się innymi zasadami. Mieć kontakt ze swoimi współpracownikami i przełożonymi – nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu, ale starajmy się stworzyć jak najlepszą „protezę”. Powrót do warunków pracy z przed epidemii jest chyba już niemożliwy więc nie musimy się martwić, że ktoś odbierze nam ten przywilej „z nieba”.

Brak korków na ulicach

Tego się obawiam najbardziej wraz z nastaniem września – korków. Tak przyjemnie było nie myśleć, o której wyjść aby nie spędzić w aucie za dużo czasu, nie kombinować jak przechytrzyć innych kierowców, nie sprawdzać najkrótszych tras w Google. Tych pustych ulic i możliwości dojechania na spacer z psem do lasu w 15 minut będzie mi chyba najbardziej brakować!

Koniec pracy o 17:00 i wolne

Bez dojazdu i powrotu do pracy, w jedną sekundę teleportujesz się z pracy do domu. Bo przecież jesteś w domu, tylko zamknięty gdzieś w pokoju, schowany przed dziećmi. Kończysz i masz czas wolny – możesz zacząć robić obiad, iść z dziećmi na spacer, pobawić się z nimi. Gdybyś zapominała o tym, dzieci szybko Ci przypomną. Już od dobrych 10 minut stoją z zegarkiem w dłoni i czekają, kiedy otworzą się drzwi.

No dobrze, a czego NIE będzie mi brakować po tym epidemiologicznym zamknięciu?

Kończę pracę o 17:00, idę na spacer, jem obiad, a o 19:00 stwierdzam (lub ktoś mnie do tego „przywołuje), że usiądę jeszcze na chwilę i… mijają dwie godziny. Z tym kończeniem pracy w domu nie jest tak łatwo – w jedną sekundę jesteś w domu, ale i w jedną sekundę jesteś też z powrotem w pracy.

Elastyczność pracy ma też dwie strony. Ten drugi, mniej przyjemny, to telefony z pracy o 19:00, maile o 23:00 i spotkania o 7:00 rano… Trudności w zebraniu swojego zespołu, bo każdy ma inny rytm dnia i pracy, dzieci w różnym wieku i obowiązki do wykonania. Z elastycznością czasu pracy jest jak z wolnością – trzeba umieć z niej korzystać. Wyznaczyć zasady, rozmawiać z innymi i wypracowywać kompromis, być otwartym i zdyscyplinowanym. Nie każdy potrafi pracować z domu. W badaniu Randstad Polska 61 proc. osób, które pracują z domu w wyniku pandemii, przyznaje, że ich uwagę rozprasza surfowanie po Internecie, oglądanie tv, ale także wizyty u lekarza w godzinach pracy czy zajmowanie się dziećmi.

Gotowanie obiadów w domu

Lubię slow cooking, ale nie codziennie! Obiady w szkole i przedszkolu, nawet jak nie bardzo smakowały dzieciom, dostarczały im jednak energię niezbędną do przeżycia aż do kolacji. A przede wszystkim – zwalniały mnie z codziennego gotowania obiadów. Może ludzie, którzy kochają gotować mogli w lockdownie pofolgować sobie w swojej pasji i raczyć się codziennie innym, pysznym obiadem? U mnie niestety tak nie było – do wypracowywania kompromisu i podziału obowiązków z mężem i starszymi dziećmi doszło dodatkowe zmywanie, gotowanie i sprzątanie. 5 osób w domu non stop potrafić zmienić przestrzeń mieszkalną nie do poznania.

Lęk

To chyba największy minus obecnej sytuacji. COVID zebrał spore żniwo w postaci ogromnych strat wielu biznesów, które nie mogły funkcjonować przez długi czas. Lista skutków epidemii nie jest jeszcze zamknięta. Rządowe tarcze antykryzysowe trochę je zniwelowały, ale niedługo wszystko się kończy i nie wiadomo co przyniesie nam przyszłość. Nawet eksperci są dalecy od wypowiadania się na temat przyszłości. Nic dziwnego, wszyscy na cały świecie przerabiamy taki scenariusz pierwszy raz. Ten strach o przyszłość oraz konsekwencje izolacji społecznej dla mojej rodziny, szczególnie dzieci jest trudny do zniesienia. Jak poradzić sobie z lękiem – o tym nagramy podcast, na który już teraz Was serdecznie zapraszam!

Jaki bilans?

Cztery PLUSY, trzy MINUSY – chyba polubiłam ten „stan umysłu”. Mam nadzieję, że ten bilans taki zostanie i nic się w nim nie zmieni…

A jak jest u Was? Za czym będziecie tęsknić, a co pożegnacie z wielką przyjemnością?